W poprzednim numerze „Biblioteki Kaznodziejskiej” (2/2014) omówiliśmy dwa pierwsze punkty trzeciego rozdziału adhortacji apostolskiej papieża Franciszka Evangelii gaudium w całości poświęconego homilii. W pierwszym punkcie Franciszek przypomina o tym, że cały Lud Boży głosi Ewangelię, w drugim natomiast zajmuje się już samą homilią. Poniżej przejdziemy do prezentacji trzeciego i czwartego punktu tego rozdziału papieskiego dokumentu.
Niezwykle ciekawe i ważne z praktycznego punktu widzenia są refleksje Franciszka na temat przygotowania przepowiadania słowa (Evangelii gaudium, 145-159). Biskup Rzymu z wielką miłością proponuje konkretny sposób przygotowania homilii. Już na samym wstępie papież stwierdza: „Przygotowanie przepowiadania słowa jest zadaniem tak ważnym, że należy poświęcić mu dłuższy czas studium, modlitwy, refleksji i kreatywności duszpasterskiej” (tamże, 145).
Przygotowanie kazania wymaga miłości
Franciszek jest świadomy, że jego wskazania mogą niektórym wydawać się oczywiste, co więcej, wie, że niektórzy proboszczowie często twierdzą, że nie jest to możliwe z powodu licznych obowiązków, które muszą spełniać, uważa jednak „za stosowne ich zasugerowanie, aby przypomnieć o konieczności poświęcenia uprzywilejowanego czasu na tę cenną posługę” (tamże, 145). Biskup Rzymu z pokorą pisze: „ośmielam się prosić, aby w każdym tygodniu poświęcić temu zadaniu wystarczająco długi czas osobisty i wspólnotowy, nawet gdyby trzeba było przeznaczyć mniej czasu na inne zadania, choćby i ważne. Zaufanie Duchowi Świętemu, działającemu w przepowiadaniu słowa, nie jest czysto pasywne, ale aktywne i kreatywne. Pociąga za sobą ofiarowanie się jako narzędzie (por. Rz 12,1), ze wszystkimi swoimi zdolnościami, aby Bóg mógł się nimi posłużyć. Kaznodzieja, który się nie przygotowuje, nie jest «duchowy», jest nieuczciwy i nieodpowiedzialny wobec otrzymanych darów” (tamże, 145). Kilka akapitów dalej Franciszek stwierdza wprost: „przygotowanie kazania wymaga miłości” (tamże, 146).
Warto podkreślić proponowane przez Franciszka – obok osobistego – również wspólnotowe przygotowanie do przepowiadania. Dobrze, że coraz częściej o nim słyszymy. Kręgi biblijne, grupy młodzieżowe i studenckie spotykają się w tygodniu ze swoimi duszpasterzami na rozważaniu niedzielnego słowa Bożego. Jeśli więc nie w sposób bezpośredni, to przynajmniej pośredni uczestniczą w przygotowaniu przepowiadania.
Kolejne fragmenty adhortacji (146-148) podejmują kwestię zrozumienia tekstu biblijnego i zawartej w nim prawdy. Nieodzowną rzeczą jest zwrócenie się do Ducha Świętego, jak również uwzględnienie nauczania całej Biblii, przekazanego przez Kościół. „W ten sposób unika się mylnych lub częściowych interpretacji, sprzecznych z innym nauczaniem tego samego Pisma” (tamże, 148) – zauważa Franciszek.
W dalszej części adhortacji papież zwraca się wprost do osób zaangażowanych w przepowiadanie słowa Bożego: „Jeśli żywe jest pragnienie, abyśmy jako pierwsi słuchali Słowa, które mamy przepowiadać, przekażemy je w taki czy inny sposób Ludowi Bożemu: «z obfitości serca usta mówią» (Mt 12,34). Czytania niedzielne zabrzmią w całym swoim blasku w sercu ludu, jeśli najpierw zabrzmiały w ten sposób w sercu pasterza” (tamże, 149). Dlatego też „dobrze jest odnowić każdego dnia, każdej niedzieli naszą gorliwość w przygotowaniu homilii i sprawdzić, czy wzrasta w nas miłość do przepowiadanego przez nas Słowa. Nie jest dobrze zapominać o tym, że «stopień świętości sprawującego posługę rzeczywiście wpływa zwłaszcza na głoszenie Słowa»” (tamże).
„Przed przygotowaniem konkretnie tego, co powiemy w kazaniu – apeluje Franciszek do wszystkich kaznodziejów – powinniśmy jako pierwsi pozwolić się zranić temu słowu, które zrani innych, ponieważ jest to słowo żywe i skuteczne, które jak miecz obosieczny «przenika aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca» (Hbr 4,12). Nabiera to duszpasterskiego znaczenia. Również w naszej epoce ludzie wolą słuchać świadków: «noszą pragnienie autentyczności. […] Żądają głosicieli Ewangelii, którzy by mówili o Bogu znanym sobie i bliskim, jakby Go niewidzialnego widzieli»” (tamże, 150).
Kończąc tę część swojej refleksji Franciszek dodaje: „Pan chce się nami posługiwać jako istotami żywymi, wolnymi i kreatywnymi, które dają się przeniknąć Jego słowu, zanim je przekażą. Jego orędzie musi rzeczywiście przeniknąć kaznodzieję, ale nie tylko przez rozum, lecz biorąc w posiadanie całe jego jestestwo” (tamże, 151).
Panie, co mnie mówi ten tekst?
W kolejnych dwóch punktach adhortacji (152-153) papież proponuje konkretną metodę wsłuchiwania się w słowo Pana, którą jest Lectio divina: „polega ono na czytaniu Słowa Bożego w chwilach modlitwy, by ono nas oświeciło i odnowiło. To modlitewne czytanie Biblii nie jest oddzielone od studium, jakie podejmuje kaznodzieja, by odnaleźć centralne przesłanie tekstu. Wręcz przeciwnie, powinien od tego zacząć, by zrozumieć, co mówi to samo przesłanie jego życiu” (tamże, 152).
Warto też zwrócić uwagę na pytania, do których stawiania zachęca biskup Rzymu. Mogą one pomóc kaznodziei w przygotowaniu przepowiadania: „W obecności Bożej, w spokojnej lekturze tekstu, dobrze jest zapytać na przykład: «Panie, co mnie mówi ten tekst? Co chcesz zmienić w moim życiu przez to przesłanie? Co mnie denerwuje w tym tekście? Dlaczego mnie to nie interesuje?» albo «Co mi się podoba, co mnie inspiruje w tym Słowie? Co mnie pociąga? Dlaczego mnie pociąga?»” (tamże, 153).
Obowiązkiem kaznodziei i wszystkich osób zaangażowanych w głoszenie słowa Bożego jest nie tylko przygotowanie treści przepowiadania ale również jego formy: „Niektórzy sądzą, że mogą być dobrymi kaznodziejami, ponieważ wiedzą, co mają powiedzieć, ale nie zwracają uwagi na jak, na konkretny sposób wygłoszenia kazania. Oburzają się, kiedy inni ich nie słuchają lub nie doceniają, ale być może nie zatroszczyli się o znalezienie odpowiedniego sposobu prezentacji przesłania. Przypominamy, że «oczywista doniosłość treści zawartej w ewangelizacji, nie może przesłonić wielkiego znaczenia sposobów i środków, jakimi się posługuje»” (tamże, 156). Odwołując się do konkretnych wskazówek na temat form przepowiadania pochodzących ze Starego Testamentu Franciszek zauważa, że „w Biblii znajdujemy zalecenie przygotowania przepowiadania, aby zapewnić mu odpowiedni poziom: «Mów zwięźle, w niewielu słowach [zamknij] wiele treści» (Syr 32,8)” (tamże, 156).
Papież zachęca do stosowania obrazów, do posługiwania się przykładami.
Język prosty i zrozumiały
Przypominając wskazówki papieża Pawła VI, Franciszek zajmuje się też językiem kazań: „Powinien to być język zrozumiały dla adresatów, żeby nie narażać się na mówienie w próżni. Często kaznodzieje posługują się słowami, których się nauczyli podczas studiów i w określonych środowiskach, ale które nie należą do zwykłego języka słuchających ich osób. Istnieją słowa właściwe teologii lub katechezie, których sens nie jest zrozumiały dla większości chrześcijan. Największym zagrożeniem dla kaznodziei jest przyzwyczajenie się do swojego języka i uważanie, że wszyscy inni spontanicznie się nim posługują i rozumieją go. Jeśli chcemy się dostosować do języka innych ludzi, by możliwe było dotarcie do nich ze słowem, trzeba wiele słuchać, trzeba dzielić życie z ludźmi i bacznie zwracać na nich uwagę. Prostota i jasność to dwie różne rzeczy. Język może być bardzo prosty, ale kazanie może być niejasne. Może być niezrozumiałe ze względu na chaotyczność, brak logiki albo ponieważ jednocześnie podejmuje różne tematy. Dlatego innym niezbędnym zadaniem jest sprawienie, aby kazanie miało jedność tematyczną, jasny porządek i powiązanie między zdaniami, aby osoby mogły łatwo podążać za kaznodzieją i pojąć logikę jego wywodu” (tamże, 158).
Język pozytywny
Zamykając tę część dokumentu, Franciszek sugeruje, aby język, którym posługują się osoby zaangażowane w przepowiadanie był językiem pozytywnym. Czym on się charakteryzuje? „Kaznodzieja nie tyle mówi to, czego się nie powinno robić, ile raczej proponuje to, co możemy robić lepiej. W każdym razie, jeśli wskazuje na coś negatywnego, to stara się pokazać także wartość pozytywną, która pociąga, aby nie zatrzymywać się na narzekaniu, na żaleniu się, na krytyce lub na wyrzutach sumienia. Ponadto, kazanie pozytywne daje zawsze nadzieję, kieruje ku przyszłości, nie czyni nas więźniami rzeczy negatywnych. Jak to dobrze, kiedy kapłani, diakoni i świeccy spotykają się co jakiś czas, by wspólnie znaleźć odpowiednie narzędzia, mogące uczynić ich kazania bardziej atrakcyjne! (tamże, 159).
Przejdźmy teraz do ostatniej części najbardziej nas interesującego, trzeciego rozdziału adhortacji Evangelii gaudium (160-175), który został zatytułowany: Ewangelizacja służąca pogłębieniu kerygmy.
Głoszenie słowa Bożego powinno prowadzić do rozwoju tego, komu to słowo się głosi. Rozwój ten obejmuje zarówno formację doktrynalną, jak również „«zachowanie» tego, co wskazał nam Pan, jako odpowiedź na Jego miłość” (tamże, 161). „Temu rozwojowi – jak podkreśla Franciszek – służą wychowanie i katecheza” (tamże, 163).
Pierwsze i główne orędzie
W związku z tym nie możemy zapominać, że „w katechezie rolę fundamentalną odgrywa pierwsze przepowiadanie lub «kerygma», która powinna zajmować centralne miejsce w działalności ewangelizacyjnej i w każdej próbie odnowy Kościoła. Kerygma jest trynitarna. Jest ogniem Ducha udzielającego się pod postacią języków i sprawiającego, że wierzymy w Jezusa Chrystusa, który przez swą śmierć i zmartwychwstanie objawia nam i komunikuje nieskończone miłosierdzie Ojca. W ustach katechety nieustannie rozbrzmiewa pierwsze orędzie: «Jezus Chrystus cię kocha, dał swoje życie, aby cię zbawić, a teraz jest żywy u twego boku codziennie, aby cię oświecić, umocnić i wyzwolić»” (tamże, 164).
Franciszek tłumaczy też, co znaczy, że to głoszone orędzie nazywamy pierwszym: „Gdy mówimy, że to orędzie jest «pierwsze», nie oznacza to, że jest na początku, a potem się o nim zapomina albo zastępuje się je innymi treściami, które je przewyższają. Jest pierwszym w sensie jakościowym, ponieważ jest głównym orędziem, tym, do którego trzeba stale powracać i słuchać na różne sposoby i które trzeba stale głosić podczas katechezy w tej czy innej formie, na wszystkich jej etapach. Dlatego także «kapłan – tak jak Kościół – powinien pogłębiać świadomość, że sam musi być nieustannie ewangelizowany»” (tamże, 164).
Kontynuując rozważania na ten temat, Franciszek dodaje: „Nie można myśleć, że w katechezie należałoby zaniechać kerygmy na rzecz formacji, która miałaby być bardziej «solidna». Nie ma nic bardziej solidnego, bardziej głębokiego, bardziej pewnego, bardziej treściwego i bardziej mądrego od przepowiadania początkowego. Cała formacja chrześcijańska jest przede wszystkim pogłębieniem kerygmy, która coraz bardziej i doskonalej się ukonkretnia i nigdy nie przestaje rzucać światła na pracę katechetyczną oraz pozwala odpowiednio zrozumieć znaczenie jakiegokolwiek tematu poruszanego w katechezie. Jest to orędzie odpowiadające na żarliwe pragnienie nieskończoności, które drzemie w każdym ludzkim sercu. Centralny charakter kerygmy domaga się pewnych cech charakterystycznych przepowiadania, niezbędnych dzisiaj w każdym miejscu: aby wyrażało ono zbawczą miłość Boga, uprzednią wobec wszelkich naszych zobowiązań moralnych i religijnych; żeby nie narzucało ono prawdy i odwoływało się do wolności; żeby miało pewne cechy radości, bodźca, żywotności i harmonijnej pełni nie sprowadzającej przepowiadania do kilku doktryn, czasem bardziej filozoficznych niż ewangelicznych. Domaga się to od ewangelizatora pewnych predyspozycji, pomagających lepiej przyjąć orędzie: bliskość, otwarcie na dialog, cierpliwość, serdeczna gościnność, która nie potępia” (tamże, 165).
Droga piękna
Franciszek pisze też o wykorzystaniu w katechezie tzw. drogi piękna: „Dobrze by było, aby wszelka katecheza zwracała szczególną uwagę na «drogę piękna» (via pulchritudinis). Głoszenie Chrystusa oznacza ukazywanie, że wierzyć w Niego i iść za Nim jest nie tylko rzeczą prawdziwą i sprawiedliwą, ale także piękną, zdolną napełnić życie nowym blaskiem i głęboką radością, nawet pośród trudnych doświadczeń. W tej perspektywie wszystkie formy autentycznego piękna mogą być uznane za drogę prowadzącą do spotkania z Panem Jezusem” (tamże, 166).
Konkluzja papieża jest następująca: „Należy sobie życzyć, aby każdy Kościół partykularny promował posługiwanie się sztuką w swoim dziele ewangelizacyjnym, nawiązując do bogactwa przeszłości, ale także do szerokiej gamy jej licznych aktualnych form w celu przekazywania wiary w nowym «języku przypowieści». Trzeba mieć odwagę znajdowania nowych znaków, nowych symboli, nowych sposobów przekazywania słowa, nowych form piękna pojawiających się w różnych kręgach kulturowych, łącznie z niekonwencjonalnymi formami piękna, które mogą być mało znaczące dla ewangelizatorów, ale stały się szczególnie atrakcyjne dla innych” (tamże, 167).
Franciszek ma też konkretne propozycje i uwagi pod adresem moralnej strony katechezy: „Jeśli idzie o moralną propozycję katechezy, zachęcającą do wzrastania w wierności stylowi życia Ewangelii, zawsze trzeba wskazywać pożądane dobro, propozycję życia, dojrzałości, realizacji, owocności, w świetle czego można zrozumieć nasze piętnowanie zła mogącego je zaciemnić. Dobrze, aby postrzegano nas nie jako specjalistów od diagnoz apokaliptycznych lub posępnych sędziów, z upodobaniem doszukujących się wszelkich niebezpieczeństw czy dewiacji, ale jako radosnych zwiastunów wzniosłych propozycji, strzegących dobra i piękna, jaśniejących w życiu wiernym Ewangelii” (tamże, 167).
Zdolność serca i umiejętność słuchania
W katechezie niezwykle ważne jest – jak podkreśla Franciszek – osobiste towarzyszenie ewangelizatora osobom, którym głoszona jest Ewangelia: „Bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy mężczyzn i kobiet, którzy mając doświadczenie w towarzyszeniu innym, znają sposób postępowania, wyróżniający się roztropnością, zdolnością zrozumienia, sztuką oczekiwania, uległością wobec Ducha Świętego, abyśmy wszyscy razem chronili powierzające się nam owce przed wilkami usiłującymi rozproszyć owczarnię. Musimy uczyć się sztuki słuchania, która jest czymś więcej niż tylko słyszeniem. W komunikacji z drugim człowiekiem pierwszą sprawą jest zdolność serca, umożliwiająca bliskość, bez której nie ma prawdziwego spotkania duchowego. Słuchanie pomaga nam dostrzec gest oraz stosowne słowo, które podważą naszą spokojną pozycję obserwatorów. Jedynie wychodząc od tego słuchania pełnego szacunku i zdolnego do współczucia, można znaleźć drogi do autentycznego rozwoju, można rozbudzić pragnienie ideału chrześcijańskiego, gorącą chęć, by odpowiedzieć w pełni na miłość Bożą i pragnienie rozwijania tego, co Bóg zasiał w naszym życiu” (tamże, 171).
Omawianą tutaj trzecią część adhortacji Franciszka Evangelii gaudium, poświęconą przepowiadaniu słowa Bożego, Franciszek kończy krótką zachętą, skierowaną do całego Kościoła: „Przyjmijmy wzniosły skarb objawionego Słowa”. Papieski dokument, uważnie czytany, studiowany i wprowadzany w życie, z całą pewnością może nam pomóc w przyjęciu tego skarbu.