Książkę otwiera obszerne wprowadzenie, którego autorem jest Inos Biffi, emerytowany wykładowca teologii na uniwersytetach w Mediolanie i w Lugano, autor wielu publikacji w dziedzinie historii teologii, głównie średniowiecznej, teologii systematycznej i liturgii, współpracujący z włoskimi czasopismami teologicznymi, takimi jak „Teologia”, „Communio”, czy „Rivista teologica di Lugano”, nagrodzony w styczniu 2013 roku Międzynarodową Nagrodą Świętego Tomasza z Akwinu.
Rodzinne rozmowy
Ksiądz Biffi w pierwszej części swojego artykułu analizuje styl porannych homilii Franciszka, w drugiej zaś zajmuje się ich treścią, zwracając uwagę na najważniejsze wątki teologiczne, najczęściej powracające w homiliach głoszonych przez papieża w Domu Świętej Marty.
Styl wypowiedzi papieża Franciszka jest – zdaniem profesora Biffi – stylem oryginalnym, który cechuje się przede wszystkim rodzinnym charakterem oraz zwięzłym, wyrazistym językiem, pełnym obrazów i metafor, który przyciąga uwagę słuchacza. Homilie Franciszka to swoiste kompendium podstawowych zasad życia chrześcijańskiego, w którym zarówno świeccy, jak i duchowni, z biskupami włącznie, znajdą szereg fundamentalnych wskazówek na temat życia duchowego ale podanych w sposób nowy, nacechowany świeżością języka.
Ksiądz Biffi uważa, że homilie Franciszka są homiliami w dosłownym znaczeniu tego słowa, które w języku greckim oznacza zwyczajną, przyjacielską rozmowę. Przykłady takich homilii i takiego rozumienia tego gatunku literackiego znajdujemy u wielu teologów i Ojców Kościoła, poczynając od św. Bazylego, czy św. Jana Chryzostoma, kończąc zaś na św. Ambrożym czy św. Augustynie. Autor wprowadzenia do omawianej książki cytuje Jeana Leclercqa, który definiuje homilię jako „rodzinną rozmowę pasterza dusz ze swoją owczarnią, prowadzoną podczas aktu liturgicznego i opartą na tekstach biblijnych proponowanych przez liturgię”.
Homilia papieża Franciszka z całą pewnością jest serdeczną, rodzinną rozmową, chciałoby się nawet powiedzieć „pogawędką”, w której zawiera się ogromne bogactwo treści, wyrażane za pomocą oryginalnego stylu, łatwego i przystępnego, a zarazem żywego języka, pełnego metafor i wyrazistych obrazów, który wciąga słuchacza i pozwala mu zobaczyć własne życiowe doświadczenia w świetle Ewangelii. Język Franciszka, uważa ksiądz profesor Biffi, to język, który nie zatrzymuje się na teoretycznych czy spekulatywnych rozważaniach prawd wiary, ale próbuje pokazać ich praktyczną stronę. Możemy mówić o aplikacji chrześcijańskiego misterium i jego zastosowaniu w codziennym życiu – uważa autor wprowadzenia do książki „Omelie del mattino”.
„Uczniowie gotowali swoje życie w sosie własnego narzekania”
Obrazowość języka homilii wygłaszanych przez Franciszka podczas porannych Mszy Świętych w kaplicy Domu Świętej Marty najlepiej oddają konkretne przykłady. Ksiądz Inos Biffi podaje w swoim tekście kilkanaście takich przykładów. Przytoczymy tutaj tylko niektóre. Mówiąc o uczniach z Emaus, Franciszek stwierdza, że „ugotowali oni swoje życie w sosie własnego narzekania” (homilia z 3 kwietnia); o chrześcijanach, którzy muszą trzeźwo oceniać rzeczywistość, w której żyją mówi, że muszą być wciąż „przygotowani, jak bramkarz drużyny piłkarskiej, gotowy złapać piłkę, obojętnie z której strony padnie strzał” (12 kwietnia). W homilii wygłoszonej 18 kwietnia, podaje kolejny przykład ks. Biffi, biskup Rzymu stwierdził, że można mówić o prawdziwym Bogu naszej wiary lub o „bogu popularnym, rozproszonym, o bogu-spray’u, który jest właściwie wszędzie, ale nikt nie wie czym on jest naprawdę”. Franciszek mówił też o traktowaniu spowiedzi, jak „pralni chemicznej” (29 kwietnia), a kilka tygodni później stwierdził, że niektórzy księża traktują sakrament pojednania, jak „duszpasterski urząd celny” i zamiast otwierać, zamykają drzwi przed ludźmi (25 maja). W jednej z czerwcowych porannych homilii była mowa o „twarzy jak ze świętego obrazka”, która ma ukryć przed innymi naszą grzeszność (14 czerwca), a kilka dni później papież powiedział o zemście, która jest jak posiłek – tym smaczniejszy, im zimniejszy (18 czerwca). Warto przytoczyć za autorem opracowania jeszcze jeden „obraz” użyty przez Franciszka, który mówiąc o konieczności pozostawienia wszystkich ziemskich dóbr, zauważył: „nigdy nie widziałem, żeby za konduktem żałobnym jechał samochód z napisem Przeprowadzki” (21 czerwca).
Przewodnik życia duchowego
Zostawiając na boku kwestie związane z językiem, trzeba też zauważyć – pisze profesor Biffi – że papież Franciszek, głosząc homilie, posiada rzadką umiejętność przenikania do wnętrza i psychologicznego spojrzenia, z których wyłania się zwyczajna znajomość różnych sytuacji z życia prostych ludzi, rozeznanie problemów, z którymi się borykają, a także reakcji i uczuć wspólnot i wszystkich ludzi w ogólności. Dlatego też autor pozwala sobie nazwać papieskie homilie Przewodnikiem życia duchowego, w którym wszyscy ludzie, duchowni i świeccy, mogą odnaleźć tradycyjne nauczanie Kościoła na temat życia duchowego, podane w sposób nowy oraz szereg celnych wskazówek i duchowych porad wypowiedzianych z charakterystyczną dla papieża Franciszka świeżością.
Pieszczota Pana Boga
W drugiej części wprowadzenia do książki „Omelie del mattino” ksiądz profesor Inos Biffi omawia najważniejsze wątki, które na podstawie jego analizy, najczęściej powracają w homiliach papieża Franciszka. Należą do nich: przebaczenie i delikatność Pana Boga (można mówić nawet o pieszczotach Pana Boga), który przebacza nam grzechy; Jezus Zbawiciel oraz Kościół w sercu Ojca. Jest też szereg innych kwestii, obejmujących całe życie chrześcijańskie, które podejmuje Franciszek, ale właśnie te należą do najczęstszych tematów.
Zdaniem ks. Biffi zdecydowanie wyróżnia się temat Bożego przebaczenia, podejmowany przez Franciszka w sposób nowy i oryginalny. „Jak pięknie jest – mówił papież – być świętym, ale równie pięknie jest otrzymać przebaczenie (dosłownie w języku włoskim: essere santi e essere perdonati, czyli być świętym i być przebaczonym). Grzesznik w swoich ciemnościach (dosłownie: w swojej nocy) nie powinien tracić nadziei, ponieważ spotyka na nowo Jezusa, Jego przebaczenie, „pieszczotę Pana” (jest pieszczony, głaskany przez Pana Boga, jak dziecko przez kochającą mamę). Papież zachęca do otwarcia serca i smakowania słodyczy Bożego przebaczenia, wyrażonej tak dobitnie w spojrzeniu skierowanym przez Jezusa na Piotra, który się Go zaparł (z homilii wygłoszonej 26 marca). Do tematu przebaczenia Franciszek powraca w homilii z 29 kwietnia, mówiąc o spowiedzi, jako spotkaniu z Jezusem, w którym możemy doświadczyć (dotknąć) Jego czułości (wtedy to papież mówi też, że „konfesjonał to nie pralnia chemiczna”) oraz 17 maja, gdy jeszcze raz zatrzymuje się przy spojrzeniu Pana Jezusa na Piotra, nazywając to spojrzenie „tak pięknym, tak pięknym” (dwukrotnie Franciszek powtarza: „tanto bello, tanto bello”), że wywołującym płacz Piotra. Podczas tego spotkania Pan Jezus „kształtuje w miłości duszę apostoła”.
Temat przebaczenia w nieco innym ujęciu pojawia się jeszcze kilka razy w czerwcu. Ksiądz Biffi cytuje fragmenty homilii papieża z 7, 20, 22, 25 i 28 czerwca 2013 roku. Papież Franciszek powtarza wielokrotnie, że Pan Jezus kocha nas czule, Jego miłość jest pełna czułości i polega na tym, że On nie kocha nas w słowach, ale przybliża się do nas grzeszników i stając przy nas blisko daje nam swoją miłość z całą możliwą czułością i delikatnością.
Jezus Zbawiciel
Mówiąc o Jezusie i Jego miłości, papież Franciszek podkreśla też wielokrotnie – jak zauważa ks. profesor Biffi – że „tylko On może nas zbawić”, nikt inny, a już na pewno nie żadna rada magów czy jakiekolwiek wróżby. Ciekawe rozwinięcie tego wątku pojawia się w homilii wygłoszonej przez Franciszka 14 czerwca: „Jezus Chrystus nie zbawił nas jakąś ideą, czy jakimś intelektualnym programem. On nas zbawił swoim ciałem, konkretnością swojego ciała. Uniżył się, stał się człowiekiem, stał się ciałem aż do końca”, ofiarując nam w ten sposób prawdziwy obraz chrześcijańskiej pokory, która pozwala uznać siebie za grzesznika: „trzeba uznać się za grzesznika bardzo konkretnie” – mówił Franciszek 14 czerwca – uznać, że jest się „glinianym naczyniem”.
Autor wprowadzenia do omawianego zbioru homilii uważa, że ulubionym obrazem papieża Franciszka w odniesieniu do Pana Jezusa jest obraz „bramy”: „jest tylko jedna brama, która prowadzi do królestwa Bożego. Tą bramą jest Jezus”. „Prawdziwa brama, jedyna brama”. „Brama piękna, brama miłości”, która nigdy nie zawodzi. Mówiąc o tej jedynej bramie do królestwa Bożego, papież dodał też, że nie brakuje karierowiczów, którzy próbują odebrać (dosłownie: ukraść) chwałę Jezusowi i nie brakuje ich również w naszych chrześcijańskich wspólnotach. Są tacy karierowicze? – pytał Franciszek, domagając się jakby potwierdzenia ze strony swoich słuchaczy i dopowiadał: są tacy karierowicze, którzy wciąż myślą o sobie, udają, że chcą wejść przez bramę, a szukają tylko swojej chwały (z homilii wygłoszonej 22 kwietnia). Tacy karierowicze są wśród uczniów Jezus, nawet wśród księży i biskupów, ponieważ uważają, że w ten sposób mogą „zrobić karierę”, ale zapominają, że nie można usunąć krzyża z drogi Jezusa. W ten sposób kultura posiadania i konsumpcyjny styl życia uniemożliwiają wejście Jezusa na drogę naszego życia.
W uznaniu Jezusa za jedynego Zbawiciela człowieka przeszkadza nie tylko karierowiczostwo, ale również światowy triumfalizm, czy triumfalistyczne fantazje, które są „chrześcijaństwem bez krzyża” albo „chrześcijaństwem w połowie” (29 maja). Podobną przeszkodą są plotki i oszczerstwa. „Ile się plotkuje w Kościele – zauważa papież Franciszek. Ile plotkujemy my, chrześcijanie i w ten sposób czynimy sobie krzywdę, odzieramy się ze skóry. Plotki niszczą Kościół, są niszczące! Mają w sobie coś z ducha Kaina: zabić brata słowem, zabić językiem. Czyni się to pod pozorem „dobrych manier. W ten sposób stajemy się chrześcijanami dobrych manier i złych zwyczajów. Chrześcijanie nauczeni dobrych manier, ale źli” (18 maja).
Inną przeszkodą na drodze do Jezusa, podkreślaną często przez biskupa Rzymu, jest hipokryzja, która tak wiele złego czyni nam wszystkim – również dlatego, że może z nas wszystkich uczynić hipokrytów.
Ksiądz profesor Biffi zauważa też w papieskim nauczaniu z porannych homilii wyraźne zaproszenie do budowania mostów, do bycia gotowym słuchać wszystkich, tak jak Jezus, który nikogo nie wykluczył, nikogo nie przekreślił (8 maja). To jest zaproszenie do „apostolskiej gorliwości”, która rodzi się pod wpływem Bożej miłości i nie jest kroczeniem naprzód w celu podniesienia statystyk, ale „głoszeniem pojednania i przebaczenia”, czyli „Chrystusa, który dla nas stał się grzechem, a nasze grzechy są tam, w Jego ciele, w Jego duszy”. „To jest szalone, ale piękne! I to jest prawda!” – głosił z zachwytem papież Franciszek (homilia z 15 czerwca).
Rozwijając temat Chrystusa, jedynego Zbawiciela człowieka, papież – jak podkreśla ks. Biffi – przypomina też o „Chrystusowych ranach, które są cały czas widoczne na ziemi”. Rany Jezusa są Jego modlitwą wstawienniczą za nami u Ojca. Ta modlitwa ma nas skłonić do wyjścia z siebie w dwóch kierunkach: w kierunku ran Chrystusa i w kierunku ran naszych sióstr i braci (11 maja).
Kościół w sercu Ojca
Kończąc wprowadzenie do lektury homilii Franciszka, głoszonych „o poranku” w kaplicy Domu Świętej Marty, ks. prof. Inos Biffi zajmuje się jeszcze jednym, „ulubionym” tematem papieża. To temat Kościoła.
„Kościół rodzi się w sercu Ojca”, dając początek „historii miłości”, która trwa do dzisiaj pod przewodnictwem Ducha Świętego (16 kwietnia). Kościół nie rozwija się za sprawą ludzkich wysiłków i dlatego nie powinien szczycić się swoją „ilością”. Niestety coraz częściej ulega zbiurokratyzowaniu, gubi swoją istotę i grozi mu, że stanie się jedną z wielu organizacji pozarządowych. Kościół nie jest organizacją pozarządową. To historia miłości (24 kwietnia). Do tego samego tematu Franciszek wraca po kilka dniach: „Gdy widzimy apostołów, którzy chcą uczynić Kościół bogatym, Kościół pozbawiony darmowej chwały, wtedy taki Kościół się starzeje, psuje się, zamienia się w organizację pozarządową, ale nie ma życia (8 maja). W rzeczywistości bowiem – podkreśla papież w homilii z 1 czerwca – „Kościół to nie organizacja kulturalna, religijna, ani nawet społeczna; Kościół tym nie jest”. Jest on przede wszystkim wyznaniem, że „Jezus jest Synem Bożym, który przyszedł w ciele i został skazany na śmierć. Na tym polega skandal krzyża. Tu jest źródło prześladowań”. Przyczyną męczeństwa jest fakt, że nie chcemy być chrześcijańskimi myślicielami, czy chrześcijańskimi działaczami społecznymi, czyniącymi dobro ale naśladowcami krzyża. A to wcale nie musi rodzić smutku. Przeciwnie: wdzięczność wobec Ducha Świętego. To On obdarza nas wolnością i radością, to On czyni z nas ludzi wolnych i radosnych (homilia z 31 maja).
Jak zauważa ks. Biffi, mówiąc o Kościele, papież Franciszek posługuje się też często obrazem matki. Kościół jest matką – prawdziwą matką, „nie jakąś „babysitter”, która opiekuje się dzieckiem, by potem je opuścić” (17 kwietnia). Kościół – matka musi strzec się ideologii, bo ona „zafałszowuje Ewangelię i osłabia Kościół”, tworząc w nim „wielkich ideologów”, „doktorów, którzy używają tylko głowy”, którzy rozważają słowo Boże jak „naukowcy”, a ponieważ brak im pokory, schodzą z drogi miłości i piękna (z homilii wygłoszonej 19 kwietnia).
Nawiązaniem do homilii Franciszka, ukazujących prawdziwy obraz Kościoła, ks. prof. Inos Biffi kończy swoje wprowadzenie do książki „Omelie del mattino”. Trzeba tylko żywić nadzieję, że wkrótce książka ukaże się również w języku polskim, choć nie da się ukryć, że prosty, obrazowy, a chwilami nawet dosadny język papieża Franciszka może sprawić sporo kłopotów tłumaczom. Za sprawą tego oryginalnego i żywego języka, również niniejsze opracowanie, oparte przede wszystkim na wprowadzeniu do omawianej książki, z pewnością zawiera jakieś nieścisłości czy niedokładności w tłumaczeniu słów papieża Franciszka i nie wyczerpuje zagadnienia. Papieskie homilie, zarówno te głoszone o poranku w kaplicy Domu Świętej Marty, jak i te głoszone podczas oficjalnych uroczystości staną się przedmiotem wielu fachowych opracowań. Przede wszystkim jednak niech nas inspirują do pięknego chrześcijańskiego życia i szczerej apostolskiej gorliwości – również w dziedzinie głoszenia słowa Bożego.
Najlepszym podsumowaniem tego omówienia jednej z ostatnich publikacji oficjalnego wydawnictwa Stolicy Apostolskiej „Libreria Editrice Vaticana” będą słowa samego papieża, zaczerpnięte z omówienia jego homilii, wygłoszonej 2 lipca 2013 roku, zamieszczonego w książce w rozdziale pt. „Odważni w słabości”. Nawiązując do lęku apostołów w łodzi w sytuacji opisanej przez św. Mateusza (Mt 8,23-27), papież powiedział, że „kiedy na morzu nadeszła niespodziewanie burza, łódź była pokryta falami, a uczniowie mówili «Panie, ratuj, giniemy!». Lęk też jest diabelską pokusą: obawiać się pójścia naprzód drogą Pana. Dochodzimy do takiego punktu, że wolimy zostać w miejscu, mimo że jesteśmy zduszeni niewolą, ale boimy się iść naprzód. „Boję się, dokąd doprowadzi mnie Pan”. Strach nie jest dobrym doradcą. Pan Jezus wielokrotnie wzywał «nie lękajcie się». Lęk nam nie pomaga – dodał papież.
Kolejna kwestia odnosi się do działania Ducha Świętego, objawiającego się wtedy, gdy Pan Jezus przywraca głęboki spokój na wzburzonym morzu. Uczniowie byli pełni podziwu. I dlatego w obliczu grzechu, w obliczu tęsknoty, czy lęku jest rzeczą konieczną zwrócić się do Pana – podkreślił papież. Kontemplować Pana, mając w sobie to piękne zadziwienie, które rodzi się na skutek nowego spotkania z Panem. «Panie, mam taką pokusę: chcę pozostać w sytuacji grzechu. Panie, chcę wiedzieć jak wyglądają te sprawy; Panie, boję się», a jednak uczniowie spojrzeli na Pana i zawołali: «Panie, ratuj, giniemy!». I nadeszło zadziwienie nowego spotkania z Jezusem. Nie bądźmy naiwni, nie bądźmy też chrześcijanami letnimi. Bądźmy dzielni, odważni. Tak, jesteśmy słabi, ale musimy być odważni w naszej słabości”2.
1 Omelie del mattino. Nella capella della Domus Sanctae Marthae, seria: Le parole di Papa Francesco. Libreria Editrice Vaticana, Cittŕ del Vaticano 2013.
2 Omelie del mattino. Nella capella della Domus Sanctae Marthae, seria: Le parole di Papa Francesco. Libreria Editrice Vaticana, Cittŕ del Vaticano 2013, s. 317-318. Tłumaczenie własne.