„Formuła chrystologiczna”
Jeśli Bóg się objawił, to przecież nie przestał być tajemnicą, którą wielu próbowało redukować do tego stopnia, że trzeba było zwoływać Sobory, aby obronić misterium Boga, który stał się człowiekiem, ale nie przestał być Bogiem. Chrystus jest pewnego rodzaju kluczem interpretacyjnym do całej rzeczywistości, która została stworzona przecież w Nim i dla Niego, a zatem można tę rzeczywistość interpretować w perspektywie chrystologicznej. Jednak i sam Chrystus potrzebował najpierw być zinterpretowany w taki sposób, żeby radykalizm Dobrej Nowiny – tak dobrej, że nie chce się mieścić w głowie – został obroniony. Dokonał tego Kościół w pierwszych pięciu wiekach, definiując ostatecznie w Chalcedonie (451 rok) chrystologiczną doktrynę o dwóch naturach (Boskiej i ludzkiej) zjednoczonych w Osobie Syna Bożego: „Jeden i ten sam jest Chrystus, jednorodzony Syn i Pan w dwóch naturach bez zmieszania, niezmienny, nie podzielony i jest poznawany jako niepodzielny, przy czym nie jest podniesiona różnica natur z powodu zjednoczenia, a raczej pozostaje zauważona właściwość każdej z dwóch natur i jednoczy się w jednej osobie i w jednej hipostazie; jednorodzony Syn, Bóg, Słowo, Pan Jezus Chrystus, nie podzielony albo rozdzielony w dwóch osobach, lecz jeden jest i ten sam…”1.
Jeśli nie trzeba się uczyć na pamięć tej definicji, to z kolei nie wolno nie znać jej sensu, do czego wystarczy zapamiętanie słów-kluczy: natura Boska, natura ludzka, Osoba, zjednoczenie. Szczególnie przydatna okaże się ta „formuła chrystologiczna” dla kaznodziejów, którzy tym chrystusowym kluczem, jeśli tylko nauczą się nim posługiwać, będą w stanie otworzyć każde drzwi do poszczególnych odsłon rzeczywistości. Z kolei współ-czesne zjawiska typu New age czy „nowy ateizm” okażą się pewnego rodzaju „herezjami chrystologicznymi”, podobnie zresztą jak sekularyzacja, na którą się utyskuje, ale którą ciężko leczyć, jeśli nie widzi się przyczyny choroby. A tę należy widzieć właśnie w nieprzyjęciu faktu, że jak w Chrystusie jednoczą się natury Boska i ludzka, tak w rzeczywistości stworzonej w Nim i dla Niego również należy widzieć dwa wymiary, Boski i ludzki. Nie wolno więc redukować wszystkiego do jednego wymiaru, podobnie jak nie wolno również mieszać tych dwóch wymiarów.
W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z „herezjami” analogicznymi do tych, z którymi walczyli Ojcowie Chalcedonu. Przypomnijmy, że Nestoriusz został oskarżony przez swoich krytyków o to, że zmienił rozróżnienie dwóch natur na ich rozdział2, a herezja nestorianizmu głosi, że „w Chrystusie są dwie różne osoby, boska i ludzka, które są odrębnymi podmiotami połączonymi w jedność miłości”3. Z kolei zwolennicy monofizytyzmu prezentują krańcowo odmienne stanowisko i mówią o jednej tylko naturze po wcieleniu; dla nich „wcielenie oznaczało albo zlanie się bóstwa i człowieczeństwa w trzecią »naturę«, albo wchłonięcie ludzkiej natury Chrystusa przez Jego naturę Boską w taki sposób, jak ocean wchłania kroplę wody”4.
„Formuła światowa”
Ojcowie zaproponowali więc wąską ortodoksyjną ścieżkę pośród heterodoksyjnych poboczy, którą warto pójść w odczytywaniu całej rzeczywistości. Można powiedzieć za kardynałem Schönbornem, że „Chalcedon jest czymś w rodzaju »formuły światowej«, albowiem Chrystus stanowi ośrodek, wszystko w Nim ma istnienie, przez Niego i w Nim zostało stworzone (por. Kol 4,16-17)”5. Wymieńmy dla przykładu kilka sfer, które znalazłszy się pod wpływem rej chrystologicznej rewolucji, jaka się nie przez wszystkich zauważona dokonała w dziejach i jaka została właściwie uchwycona przez Kościół, znajdują właśnie w „formule chrystologicznej” swoje najgłębsze odczytanie.
W konsekwencji przyjęcia radykalizmu Osoby Chrystusa – Boga i człowieka – musiał zmienić się w sposób nie do pomyślenia i nie do wyobrażenia obraz Boga i Jego relacji z człowiekiem. Wcześniej Bóg pozostawał nieskończenie oddalony, i przepaść między nim a światem próbowano zasypać wielością bytów pośrednich. Dlatego chrystologiczni heretycy chcieli widzieć w Chrystusie jakiegoś mniejszej rangi boga, żeby tylko uratować całkowitą inność Nieskończonego. A jednak nieskończona wolność i największa z możliwych miłość Boga pozwoliła Mu zejść z chmur transcendencji na ziemię, tak że jest zarówno ponad, jak i w stworzeniu. Bóg okazał się na tyle bliski człowiekowi, że sam człowiek w rzekomej obronie Boga przed Nim samym – nie chciał tej Dobrej Nowiny przyjąć, ponieważ kojarzy mu się ona z mitologicznymi bajaniami. W związku z tym słusznie zauważa znany apologeta Gilbert Keith Chesterton: „Demaskatorowi dogmatów nie chodzi wcale o to, że dogmaty są złe, ale raczej o to, że są za dobre, żeby mogły być prawdziwe (…). Mówimy, nie lekkomyślnie, ale całkiem dosłownie, że prawda nas wyzwoliła. Oni zaś powiadają, że wyzwoliła nas za bardzo, żeby mogło to być prawdziwe. Dla nich wiara w taką wolność, jaką dysponujemy, przypomina wiarę w krainę bajek”6.
A jednak nie za wymyślonymi mitami postępujemy (por. 1P 1,16), kiedy przyjmujemy nowinę o tym, że Słowo stało się ciałem (por. J 1,14), co z kolei sprawiło, że samo stworzenie zostało dowartościowane w stopniu maksymalnym. Jeśli istniejący odwiecznie rodzi się również w czasie – wtedy siłą rzeczy cała historia nabiera znaczenia ostatecznego, w tym sensie, że staje się niejako „miejscem” rozgrywającego się dramatu (tragedii z elementami komedii), w którym główne role odgrywają (czy raczej przeżywają) Bóg i człowiek. Zdaniem rosyjskiego myśliciela Włodzimierza Sołowiowa nawet polityka może być oglądana z perspektywy konsekwencji Chalcedonu.
Chalcedoński klucz otwiera również bramy Kościoła, na który można patrzeć analogicznie jak na Chrystusa, i dlatego również w stosunku do Ciała Chrystusa można odnosić sformułowania „bez zmieszania” i „bez podzielenia”. Należy więc unikać „kościelnego nestorianizmu”, który tak rozdzieliłby dwa wymiary Kościoła – Boski i ludzki – że widziałby w Kościele jedynie rzeczywistość ludzką. Z drugiej strony nie wolno popadać w „herezję” swego rodzaju „eklezjalnego monofizytyzmu”, który zmieszałby dwa wymiary tak bardzo, że w Kościele wszystko wydawałoby się święte7.
I w końcu również Pismo Święte należy widzieć jako owoc współpracy Boga i człowieka, a zatem jako rzeczywistość Bosko-ludzką. Z jednej strony Bóg jest autorem, ponieważ biblijne księgi zostały spisane pod natchnieniem Ducha Świętego; z drugiej strony do ich napisania Bóg wybrał ludzi, którzy posługiwali się przecież własnymi umiejętnościami i siłami, dlatego również oni są prawdziwymi autorami8. Dogłębne przemyślenie tego faktu uzdolni głoszącego Słowo Boże do właściwej interpretacji ksiąg natchnionych; być może odetchnie z ulgą on, a na pewno jego słuchacze to uczynią, gdy okaże się, że nawet „mrożące krew w żyłach” sceny Starego Testamentu da się interpretować, jeśli uwzględni się właśnie ten ludzki wymiar Pisma, nie tracąc z oczu Boskiego przesłania.
W kolejnych numerach „Biblioteki Kaznodziejskiej” postaram się otworzyć poszczególne odsłony rzeczywistości kluczem „formuły światowej”.
1 Wyznanie wiary Soboru Chalcedońskiego, 451 r., cyt. za: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, red. I. Bokwa, Poznań 2007, nr 89.
2 Por. G. O’Collins, Chrystologia. Jezus Chrystus w ujęciu biblijnym, historycznym i systematycznym, tłum. K. Franek, K. Chrzanowska, Kraków 2008, s. 178.
3 Nestorianie, w: Leksykon pojęć teologicznych i kościelnych z indeksem angielsko-polskim, red. G. O’Collins, E.G. Farrugia, Kraków 2002, cyt. za stroną: opoka.org.pl. Zob. również: A.A. Napiórkowski, Herezje, w: Leksykon teologii fundamentalnej, red. M. Rusecki, K. Kaucha, I.S. Ledwoń, J. Mastej, Lublin-Kraków 2002, s. 460.
4 Monofizytyzm, w: Leksykon pojęć teologicznych i kościelnych z indeksem angielsko-polskim, red. G. O’Collins, E.G. Farrugia, Kraków 2002, cyt. za stroną: opoka.org.pl. Zob. również: A.A. Napiórkowski, Herezje, w: Leksykon teologii fundamentalnej, dz. cyt., s. 460.
5 Ch. Schönborn (współpraca: M. Konrad, H.P. Weber), Bóg zesłał Syna Swego. Chrystologia (Amateca, 7), tłum. L. Balter, Poznań 2002, s. 172.
6 G.K. Chesterton, Wiekuisty człowiek, tłum. M. Sobolewska, Warszawa-Ząbki 2004, s. 385-386.
7 Por. Gaudium et spes, nr 8.
8 Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym „Dei verbum”, nr 11.