Kazania pasyjne
Ogrójec i ludzki strach (1)
21/02/21 ks. Artur Filipiak
W czasie najbliższych tygodni chcemy zastanowić się nad tajemnicą śmierci Jezusa. Nabożeństwo Gorzkich Żali, oparte na opisach męki Pańskiej zawartych w Piśmie św., przedstawia jak doszło do tego, że Jezus musiał umrzeć. Wszystkie osoby, które pojawiają się w opisach męki Jezusa – Judasz, Piotr, arcykapłani, Piłat, Herod – to nie są jacyś wyjątkowo źli ludzie, jakieś potwory. Oni zachowują się i postępują tak, jak ludzie zawsze zwykli postępować. Ale to „normalne” zachowanie prowadzi Jezusa na krzyż.
A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił. Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. I rzekł do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie! I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby - jeśli to możliwe - ominęła Go ta godzina. I mówił: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]! Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Odszedł znowu. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. I nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć (Mk 14:32-42, por. Łk 22,43-45)
Ewangelia o modlitwie Jezusa w Ogrójcu może być odczytana jako opowiadanie o ludzkim strachu. Zawsze, kiedy czytam ten opis nasuwają mi się dwa pytania:
- Co to dla nas znaczy, że Jezus się bał – i to tak bardzo, że jak pisze Ewangelista św. Łukasz, pot Jezusa był jak gęste krople krwi? I drugie pytanie:
- Dlaczego Jezus był sam w swoim strachu? Dlaczego Jego uczniowie śpią tej nocy, kiedy najbardziej potrzebuje ich obecności i wsparcia?
Jest noc. Jan Paweł II tak opisywał tę scenę: „Widzimy Pana Jezusa, który wychodzi z Wieczernika, schodzi z uczniami w dół, ażeby przekroczyć potok Cedron i wejść do Ogrodu Oliwnego. W Ogrodzie tym do dnia dzisiejszego zachowały się niektóre bardzo stare drzewa oliwne. Może były nawet świadkami tego, co dokonało się w ich cieniu owego wieczoru, gdy Chrystus na modlitwie doświadczał śmiertelnej trwogi, «a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię» (por. Łk 22, 44). Rozpoczynało się przelewanie krwi” (Ecclesia de Eucharistia 3)
Jest noc w ogrodzie oliwnym. Zrobiło się ciemno w Jerozolimie i na całym świecie. Jezus modli się. Dlaczego uczniowie śpią? Odpowiedzi mogą być różne. Może po prostu są zmęczeni. Ale Ewangelia mówi, że przyczyną tego zmęczenia był smutek. Możliwe więc, że sen uczniów jest próbą wyparcia ich własnego lęku. Jezus przecież nie dalej jak przed kilkoma godzinami powiedział im prosto w twarz, że wszyscy się Go zaprą i wszyscy Go opuszczą. To przecież straszna zapowiedź, która musiała wywołać w uczniach różne reakcje – oburzenie, niezrozumienie, zwątpienie. A z drugiej strony postanowienie, aby za wszelką cenę pozostać silnym, aby udowodnić Jezusowi, że się pomylił. I lęk, że Jezus może jednak ma rację. Ludzie rozmaicie reagują na stres. Jedni są tak pobudzeni, że nie mogą znaleźć spokoju. Inni wręcz przeciwnie – starają się problem przespać.
Dlaczego uczniowie śpią? Jest jeszcze jedna możliwość. Taka, o której niechętnie myślimy. Możliwe, że uczniowie zwątpili w Jezusa, poddali się, położyli na Nim krzyżyk – „no tak, teraz jest już po wszystkim, On musi przecież umrzeć. Nic nie można poradzić. Wrócę do domu i będę znowu żył jak przedtem. To był piękny czas, ale oto zbliża się do końca. Zawsze wiedziałem, że tak to się skończy. Dlaczego miałbym teraz jeszcze razem z nim czuwać? To przecież jego sprawa. I jeszcze mnie upomina, robi wymówki Jednej godziny nie mogłeś czuwać ze mną. Jeśli tak, to sam sobie na to zasłużył, sam sprowokował, że wszyscy go opuścili. Doigrał się. Teraz jeszcze się trochę prześpię, a rano się zobaczy, co dalej”.
To brzmi okrutnie w naszych uszach. Ale czyż nie jest tak bardzo ludzkie. Jak często ludzie zostawiają innych na pastwę losu, kiedy ci muszą cierpieć. Ze strachu, z lenistwa, z wygody. Szybko znajdziemy jakiś powód, zawsze znajdziemy jakąś wymówkę. Pewnie w takiej sytuacji woli być sam/sama – myślimy. Nie będę się narzucać. Tak samo zachowali się tej nocy uczniowie. Tak bardzo po ludzku. W ten sposób dołożyli swoją małą cegiełkę do cierpień Jezusa.
Jezus w każdym razie prosił ich usilnie, aby pozostali z nim tej nocy, razem z nim się modlili i czuwali. On po prostu nie chciał być wtedy sam. Chyba nigdzie indziej w Ewangelii Jezus nie ukazuje się tak ludzki jak w scenie modlitwy w Ogrójcu. Gdyby nie było tego opowiadania w Ewangelii, mogłoby łatwo dojść do nieporozumienia, że Jezus przespacerował się przez życie lekko, łatwo i przyjemnie, potem jak jakiś bohater poszedł na śmierć krzyżową tak, jakby w ogóle to na nim nie robiło wrażenia. Tej nocy jednak okazało się, że Jezus był nie tylko Bogiem, ale i człowiekiem z krwi i kości. Spogląda w otchłań śmierci i czuje strach, śmiertelną trwogę. I usilnie prosi o pomoc. Tej nocy pełnej trwogi nie chce być sam. Ale uczniowie śpią. I Jezus zostaje sam. Modli się, żeby Go ominęło, to co go czeka. Nigdy przedtem, ani nigdy potem żaden człowiek nie był tak bardzo samotny przed Bogiem. Jezus przeniknięty miłością do Boga głosił Dobrą Nowinę słowami i czynami. Zawsze znalazł właściwe słowo we właściwym czasie. Wiedział, jaką drogę musi przejść. Pełen ufności do Boga i do ludzi był jak nikt przed nim i nikt po nim. Ale teraz nadchodzi dla Jezusa ostatnia próba – teraz waży się, co ma większą moc – strach przed śmiercią, czy zaufanie do miłości Boga, która jest silniejsza niż śmierć. Co zwycięży?
Nie dawajmy zbyt pochopnych odpowiedzi. To wcale nie było i nie jest takie oczywiste – przede wszystkim w naszym życiu. W chwili cierpienia i samotności demony strachu i zwątpienia chcą nas odciągnąć od Boga. Próbowały także z Jezusem. Próbowały podszepnąć: „Człowieku, co ty tutaj właściwie robisz? Uciekaj! Czy to wszystko ma jakiś sens? Dałeś już ludziom tak dużo, pomyśl raz o sobie! A poza tym – czy ludzie są tego warci? I co to za Bóg, który zgadza się na cierpienie swego Syna. Ogród Oliwny ma wiele bram, nikt cię nie znajdzie. Wmieszasz się w tłum, wrócisz do Galilei, do matki”.
My znamy te wszystkie podszepty, pokusy, myśli i możliwości, które przechodzą nam przez głowę, gdy musimy podjąć ważną decyzję, gdy stoimy przed ważnym wyborem – pozostać wiernym swoim zasadom, pozostać wiernym Bogu, czy też zrobić mały wyjątek, pójść na łatwiznę i po prostu uciec? Gdzie znajdziemy odpowiedzi na nasze wątpliwości, gdzie znajdziemy oparcie w tym świecie? „Nigdzie” – tak podpowiada pokusa. „W tym świecie nic ani nikt nie może ci dać oparcia. Jesteś sam. Nikt nie odbierze ci strachu”. Być może jest to jeden z powodów, dlaczego uczniowie musieli spać w Ogrójcu – żeby Jezus całkiem sam zmierzył się z tym lękiem i go pokonał. To, co i nam pozostaje, to zaufać Bogu na przekór własnemu lękowi. To jest owoc tej nocy w Ogrójcu: Jezus zmaga się z wszystkimi pokusami i demonami lęku, pozostaje wierny swej zasadzie, aby zawsze, w każdej sytuacji ufać Bogu ponad wszystko, nawet jeśli pokusa podpowiada, że to absurd. Nawet jeśli wszystkie inne możliwości wydają się tak kuszące, pozornie logiczne, proste i właściwe.
Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16,33) - mówi Jezus w Ewangelii św. Jana. Można by dodać: „Tej nocy, w ogrodzie Oliwnym zwyciężyłem świat i jego strach”. Jak dobrze, że była ta noc. Bo ona jest pociechą i wsparciem, dla tych wszystkich, których w podobnych sytuacjach ogarnia lęk. Lęk tak wielki, że nie wiedzą, jak o po co dalej żyć. Ta noc jest dla nas wzorem. Nie w tym sensie, że powinniśmy być tak samo silni i odważni jak Jezus. Tego nie potrafimy, nie jesteśmy Jezusem. Ta noc jest wzorem, ponieważ nam pokazuje: warto pomimo całego lęku zaufać Bogu. Strach nie zniknie, ale dzięki temu otwiera się nowa perspektywa, jakby światło na końcu tunelu. Także dla Jezusa strach nie zniknął owej nocy, kiedy go pokonał. Ujawni się jeszcze raz w okrzyku śmiertelnej trwogi na krzyżu: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił. Ale tutaj, kilka godzin przedtem Jezus podjął decyzję: „Pójdę na śmierć, by uratować człowieka od lęku i śmierci”. Jezus podjął tę decyzję z wysiłkiem, nie jak antyczny bohater. Co za szczęście dla nas, że była tak noc w Ogrójcu. Jak dobrze, że została opisana w Ewangelii!
Jezu, na modlitwie w Ogrójcu, strumieniem potu krwawego zalany, Jezu mój kochany!
Dzięki niej „Bibliotekę Kaznodziejską” będziesz otrzymywał regularnie, w specjalnej cenie i z bezpłatną wysyłką! Sprawdź, jakie dodatkowe korzyści przygotowaliśmy dla Prenumeratorów.