W TYCH MIESIĄCACH

Nauczmy się znów języka symbolicznego

01/09/22 ks. Wojciech Nowicki
Wydaje się, że w kończącym się już trzecim roku duszpasterskim poświęconym Eucharystii, przypomnienie nam o konieczności formacji liturgicznej, ponownego odkrycia symbolicznego języka liturgii, zarówno przez tych, którzy liturgię sprawują, jak i tych, którzy w niej uczestniczą, jest jakimś sensus Ecclesiae.
W drugiej części listu o liturgii Desiderio desideravi, opublikowanego w Watykanie pod koniec czerwca, papież Franciszek pisze o potrzebie formacji liturgicznej. Rozumie ją dwojako. Z jednej strony jako wychowanie do uczestnictwa w liturgii; z drugiej – jako formację poprzez liturgię. Papież wskazuje na sens symbolu i rytuału, przestrzegając przed dwoma skrajnościami: ciasnym rytualizmem i swobodną twórczością. Pisze o sztuce celebracji oraz sztuce przewodniczenia – ta druga dotyczy duchownych. Kilkukrotnie odwołuje się do Romano Guardiniego. Tego samego, który był punktem odniesienia dla teologii liturgii Benedykta XVI, choć do swego poprzednika Franciszek nie nawiązuje ani razu.
W tej medytacji o liturgii, jak nazwano w samym Watykanie papieski list, Franciszek zwraca uwagę, że trudność w uczestnictwie w liturgii wiąże się z utratą zdolności do czytania i rozumienia języka symbolu, jakim posługuje się liturgia. Na rzeczywistość materialną patrzymy w sposób dosłowny i utylitarny: chleb służy do jedzenia, woda do umycia się albo ugaszenia pragnienia, oliwa do smażenia albo dla smaku jako element sałatki, światło świecy służy stworzeniu klimatu. Symbole zatrzymują nas na samych sobie i nie prowadzą dalej. Dlatego, zdaniem papieża, najważniejszym zadaniem formacji liturgicznej jest ponowne nauczenie współczesnego człowieka zdolności posługiwania się językiem symbolicznym.
Nie mam wątpliwości, że to zadanie powinno być nam, przepowiadającym w ramach liturgii kaznodziejom, szczególnie bliskie. Ale też i katechistom czy katechetom, których zadaniem jest mistagogia w ramach pobożności ludowej, katechez czy spotkań w grupach duszpasterskich, jak i wreszcie w indywidualnych rozmowach.
Co proponuje papież? Po pierwsze: na nowo odkryć wartość i piękno stworzenia. Wprawdzie wakacje za nami, ale przecież polska jesień ze złocącymi się i czerwieniącymi liśćmi, zapachem grzybów, spadającymi kasztanami ma w sobie również wiele piękna. Może warto naszych słuchaczy zachęcić, by byli bardziej uważni na piękno przyrody, także tej jesiennej. To właśnie w tej stworzonej przez Boga przyrodzie powinniśmy zobaczyć coś więcej niż jedynie materię. Jest tam jego tchnienie, jego ręka. Ona dał nam łany zboża, z których my, dodając pracę naszych rąk, wytworzyliśmy chleb, który w liturgii staje się Ciałem Pana. Podobnie On stworzył wodę, która przynosi życie roślinom, a w symbolicznym języku liturgii stała się narzędziem ożywiającej łaski Boga we chrzcie.
Po drugie, papież zachęca, by poddać się wewnętrznej mocy samego symbolu, który przenika i formuje. Franciszek odwołuje się do przykładu rodziców, którzy uczą dziecko wykonywać znak krzyża prowadząc jego małą rękę swą dużą dłonią, rysując go na ciele. W ten sposób, przez sam fakt wykonania znaku z szacunkiem, wtajemniczają dziecko w język symboliczny, w moc tego języka, w moc symbolu. – Nie trzeba zbyt dużo mówić, nie trzeba rozumieć wszystkiego na temat tego gestu: trzeba być małym, zarówno gdy go dajesz, jak i otrzymujesz. Reszta jest dziełem Ducha – pisze papież.
Wydaje się, że w kończącym się już trzecim roku duszpasterskim poświęconym Eucharystii, przypomnienie nam o konieczności formacji liturgicznej, ponownego odkrycia symbolicznego języka liturgii, zarówno przez tych, którzy liturgię sprawują, jak i tych, którzy w niej uczestniczą, jest jakimś sensus Ecclesiae.
 
 
Dzięki niej „Bibliotekę Kaznodziejską” będziesz otrzymywał regularnie, w specjalnej cenie i z bezpłatną wysyłką! Sprawdź, jakie dodatkowe korzyści przygotowaliśmy dla Prenumeratorów.